Przejdź do głównej treści
Listy do Trynidadu
  • Główna
  • słowo
    • Blog
    • poezja
    • przeczytane
  • obraz
    • powołanie św. Mateusza
  • terytoria
  • List do Rzymian
  • Światowy Dzień Ubogiego 2020
  • archiwum
    • Nowenna św. Franciszek
      • wprowadzenie
    • 106 dzień

błogosławiona (nie)pamięć

sierpień 19, 2020 o 14:50,

    Nasza mama gaśnie w oczach... przeglądam w domu papiery, by zabrać do siostry całą dokumentację medyczną - gdzie mama teraz przebywa. W jednej z teczek jakaś złożona wpół tekturowa kartka - otwieram i zdziwiony czytam: dyplom, który dostałem w 1986 roku - I miejsce w konkursie.... Moje zdumienie jest podwójne: po pierwsze, że mama przechowała tyle lat tę ręcznie napisaną kartkę pośród papierów ważnych; po drugie, bo zupełnie zapomniałem o tym, że dostałem taką nagrodę. 
    Dobrze pamiętam tę pracę, ile było zabawy z przeciąganiem wiązek przewodów, poszukiwaniem wśród złomu metalowej szafy, która potem stała się sterownią dla bodajże sześciu stanowisk w pracowni elektrotechnicznej... ale o wyróżnieniu, nagrodzie, zabij mnie, zupełnie zapomniałem. I natychmiast - jak to u mnie - ten zwykły epizod staje się punktem wyjścia do dywagacji eschatologicznych. 
    Wielu próbuje dzisiaj mówić o tym, co myśli Bóg, kogo lubi, kogo nie znosi, kogo potępi, a kogo ocali - przecież to takie proste - a jak nie potrafisz jednym zdaniem rozwiązać tych kwestii, to kręcisz i nie warto cię słuchać...
   A Bóg odkrywa i ukrywa się jednocześnie pod serią obrazów, porównań, zjawisk: jest wojownikiem, jest czułym i wiernym kochankiem, jest mścicielem krwi, a nie ma Go w trzęsieniu ziemi tylko w łagodnym powiewie... Jego tron w niebiosach, ale oczy zwrócone na pokornego i ostatniego... jest siewcą, rybakiem, właścicielem winnicy, gospodarzem wesela, królem, budowniczym...  
    Mama  to - to chyba jedno z czytelniejszych "okien" Boga na ziemi: wiedział o tym już Ozeasz: "Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je. (Oz 11,4), a pytaniem stwierdzał Izajasz: "Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie." (Iz 49,15). Nie ma na ziemi innej postaci, która bardziej niż matka może pomóc "dotknąć" Niedotykalnego. 
    Choć św. Jan do znudzenia powtarza: Bóg jest Miłością to jednak figura sędziego z sali rozpraw dostarcza nam więcej twórczych odniesień dla garnięcia naszej relacji do Niego. 

   Właśnie ten zapomniany dyplom przechowywany przez lata przez moją mamę uświadomił mi coś ważnego, o czym nigdy wcześniej nie myślałem: że gdy kiedyś stanę przed Nim skruszony, wpatrzony w we wszystkie moje porażki, winy, miernotę.... On nagle - nie wiadomo skąd - wyciągnie mi takie dyplomy, takie kwity, o których już dawno zapomniałem, albo wyparłem z pamięci - obraz winnego grzesznika lepiej się trzyma głowy niż to, że On nazywa nas synem/córką - i powie, a to pamiętasz? a tamto? i to nie będą rzeczy, których miałbym się wstydzić - więc może nie jesteś tak zepsuty i zły za jakiego siebie podajesz... i kolejny papierek przypominający mi, że tu i tam zachowałem się jak trzeba.... 

  Ten znaleziony papier pomógł mi też jeszcze inaczej odczytać scenę sądu ostatecznego z Ewangelii św. Mateusza: Pan przypomina im to, o czym dawno zapomnieli, albo wyparli - stojąc przed Panem skruszeni i niegodni - pamiętasz, gdy byłem głodny, dałeś mi jeść... ale ja? kiedy? no tak... całkiem o tym zapomniałem, to był taki biedny człowiek zrobiło mi się go żal.... ale, że Ty o takich rzeczach pamiętasz? i o tamtym, że pojechałem odwiedzić go w szpitalu? to było tak dawno temu... 

   Bóg, jak dobra matka, zbiera na mnie wszystkie te kwity, chowa je wśród pism ważnych, co więcej, każe napisać św. Pawłowi, że "Miłość nie pamięta złego..." co daje mi nadzieję, że On jednak o czymś zapomina... tak jak mama.... Wiem, że nie byłem dobrym synem, ale wiem też, że mama dzisiaj mi niczego nie wypomni, co więcej idealizuje jak może... raz jeden wyznała, że ilekroć mnie wkurzyła prawiłem jej kazania o tym, jaką jest matką - takie moje kaznodziejskie szlify. Miłość ma sklerozę na rzeczy niedobre.... Jeśli zachowasz pamięć o grzechach Panie, Panie, któż się ostoi? (Ps 130,3). 

   Wielu żyje z takim nieuleczalnym poczuciem winy, które nie pomaga w budowaniu relacji - ani z Bogiem, ani z ludźmi... a może trzeba poszperać i odnaleźć parę zapomnianych dyplomów, które przynajmniej naruszą misternie budowany obraz życiowego rozbitka i bankruta. 

   Na koniec jeszcze jedno wspomnienie, które uruchomił we mnie ten obraz. Przed laty, jeszcze w Krakowie, wieczorem, dobrze po 21.00 słyszę pukanie do swojej celi. Wchodzi o. Stefan, mój przełożony, W zasadzie nie wchodzi on, tylko jego wielka głowa, reszta zakonnika zostaje na korytarzu. Gdy go widzę od razu robię sobie szybki rachunek sumienia: co się stało? co ja takiego zrobiłem dzisiaj? Pytam: "coś się stało?" A ta głowa uśmiecha się i mówi: "nie, chciałem ci tylko powiedzieć dobranoc"



Najnowsze wpisy

  • gdzie jesteś...
    10 lip, 2022
  • Sędzia czy sługa? sumienia role dwie...
    1 paź, 2021
  • Robert Frost - Nie został nikt
    19 cze, 2021
  • po-sługa czy powódź słowa...
    19 kwi, 2021
  • że Zmartwychwstał...
    11 kwi, 2021
  • faryzeusz i celnik - reaktywacja
    13 mar, 2021
  • mąż boży...
    24 sty, 2021
Utworzono za pomocą Mozello – to najłatwiejszy sposób tworzenia witryn internetowych.

Stwórz swoją stronę internetową lub sklep internetowy z Mozello.

Szybko, łatwo, bez programowania.

Zgłoś nadużycie Dowiedz się więcej