po-sługa czy powódź słowa...
Nie lubię gadać za dużo. Jednak czuję czasem takie oczekiwanie bym jednak gadał, napisz coś, powiedz, tu konferencja, tu wykład... nie wydaje mi się, bym miał coś szczególnego, ciekawego do powiedzenia, więc staram się mówić jak już słowo mnie rozsadza i tak czasem nabrzmiewa, że nie mogę wytrzymać...Pandemia zatrzymała nas w wielu przestrzeniach, ale rozbudziła w sposób niekontrolowany jedno: gadanie - gadanie na żywo, gadanie nagrywane, gadanie na tematy wszelakie... zrobił się nam Hyde Park - każdy może stanąć i dzielić się swoimi mądrościami. Nie powiem, jest tak wiele mądrych słów, mądrych ludzi, których mogę dzięki temu usłyszeć - że wydaje mi się, że wszystko już zostało powiedziane, na każdy temat i w każdy możliwy sposób - wystarczy tylko nacisnąć START i wszelkie mądrości płyną z głośnika...
Można na to podskakiwać jak osioł w Szreku, żeby mimo wszystko ktoś mnie wybrał w tym zalewie mówców - można udać się do sieciowego niebytu... przypomina mi się wtedy zasada o. Augustyna Jankowskiego, który przed napisaniem kolejnej książki badał co na polskim rynku na ten temat napisano... jeśli napisano dość i dobrze, szukał sobie innego tematu...
Na razie nie znalazłem takiego tematu, na którym bym się troszkę znał, a w którym nie było przynajmniej 20 mówców motywacyjnych... (nawet o pieczeniu chleba znajdziesz 100 filmików) więc poszukam sobie innego zajęcia...