Przejdź do głównej treści
Listy do Trynidadu
  • Główna
  • słowo
    • Blog
    • poezja
    • przeczytane
  • obraz
    • powołanie św. Mateusza
  • terytoria
  • List do Rzymian
  • Światowy Dzień Ubogiego 2020
  • archiwum
    • Nowenna św. Franciszek
      • wprowadzenie
    • 106 dzień

aleja gwiazd cmentarna...

grudzień 2, 2020 o 10:40,
    Michał odszedł dwa tygodnie temu. Pokonał go PESEL, choroby serca i na koniec covid-19. Był pierwszym mieszkańcem schroniska, z którym się zaprzyjaźniłem - lubił rozmawiać na tematy religijne, społeczne - krytyczny, choć zaangażowany uczestnik życia Kościoła. Mówił o sobie "czarna owca", że nie pasuje to tego towarzystwa, wolał własne ścieżki życia i myślenia. Niektóre z naszych rozmów trafiły na FB (jeden z przykładów)

    Miejsce pogrzebu to cmentarz w Kiełczowie - nowy, z ogromnym "potencjałem" - zważywszy na wielkie przestrzenie do zagospodarowania, czym nie mogą się pochwalić inne wrocławskie cmentarze.

    Pierwsze zaskoczenie - pozytywne - mamy zarezerwowaną kaplicę i możemy odprawić Mszę św.  za zmarłego - uczestniczyłem już w paru "pogrzebach socjalnych", które ograniczały się do prostej ceremonii pożegnania przy samym grobie. 
Po mszy ruszamy w kondukcie do grobu. Idziemy szeroką aleją za kapicą i po chwili dostrzegam charakterystyczny namiocik, który teraz zwykło stawiać się nad grobem... próbuję skręcić w tę stronę, ale nie... my idziemy twardo prosto. Dziwne, bo tam już tylko łąki. 

    Wtedy mnie oświeciło - miejsce dla ludzi wykluczonych za życia, dla tych "z marginesu" jest w miejscu im właściwym - na marginesie cmentarza!!! Więc idziemy jeszcze z kilometr, albo dłużej przez puste kwatery cmentarza, które za parę-paręnaście lat staną się tętniącą grobami nekropolią zasypując tym samym tę gorszącą przepaść jaka dzisiaj zionie między nieboszczykami - tymi "normalnymi", a tymi "z ulicy"... czas jak zwykle wszystko wyrówna, zasypie, pokryje - tak jak zygzaki okopów niemieckich na łąkach nad Odrą w Nowej Soli, gdzie bawiliśmy się jeszcze jako dzieci w chowanego -  dzisiaj próżno szukać po nich śladu. Kiedyś będą leżeli obok siebie - jak równy z równym: bo tak jest naprawdę w umieraniu - ale dzisiaj starannie segregujemy ludzi, za życia i po śmierci  - "Biedni stali się częścią ludzkiego wysypiska i traktowani są jak odpady, pasożyty społeczeństwa" - napisał kiedyś papież Franciszek. 

   
    
    Dochodzimy wreszcie na sam koniec cmentarza - tam już pokaźna liczba "braci i sióstr oddzielonych". Na miejscu kolejne zaskoczenie: jestem zwolennikiem prostoty i minimalizmu w temacie pochówku - będąc zdania, że "mauzolea nagrobkowe", marmury itp. są bardziej wizytówką dla żyjących, kolejną formą pokazania siebie wobec innych, niż czymś, czego akurat teraz potrzeba zmarłemu/zmarłej... dlatego amerykańska prostota funeralna zawsze mnie fascynowała: zwykły, pionowy kamień z napisem i trawka na równo, tak, żeby można było łatwo przejechać wokoło kosiarką...







    Są takie nagrobki, które nawiązują jakoś do życia, profesji zmarłego: artysty, muzyka, prawnika, naukowca... - czasem bardzo gustowne i trafione. Po pół wieku życia na tej planecie niełatwo mnie czymś zaskoczyć, ale zmroziła mnie teraz ta potoczna, dramatyczna adekwatność osoby do jej nagrobka. 
   Nieduży otwór w ziemi, do którego wkłada się urnę przykrywając go... płytą chodnikową. Tak, zwykła betonowa płyta chodnikowa staje się nagrobkiem "ludzi ulicy"!!! No nie do końca, pan jeszcze pomaże ją silikonem i przylepi do niej tabliczkę i nagrobek gotowy. 
Jakież to prawdziwe: dla wielu z tu pochowanych ulica bywała domem - może okazjonalnie, może na dłużej - więc i po śmierci pozostają z ulicą związani... na zawsze... 











    Patrząc na ten rząd płytek z chodnika pomyślałem sobie o alejach, gdzie "gwiazdy" odciskają swoje dłonie czyniąc ten kawałek nawierzchni szczególnym. Gdy nasze lokalne czy światowe sławy odciskają swoje dłonie od góry, to ci, których chowamy na tym cmentarnym ekstremum odcisnęli swoje życie od dołu tego chodnika... spośród leżących tutaj znam tylko dwóch: Michała i Zygmunta... wiem, że starali się żyć przyzwoicie, a największą tajemnicę swojej wielkości i kruchości zabrali ze sobą... czy to nie wystarczy, by przejść do historii? 

   Chciałoby się powiedzieć: "niech wam chodnik równym będzie" w Nowej Jerozolimie, takiej jaką maluje przed nami Jan Apostoł: A mur jego jest zbudowany z jaspisu, a Miasto - to szczere złoto do szkła czystego podobne. A warstwy fundamentu pod murem Miasta zdobne są wszelakim drogim kamieniem... A dwanaście bram - to dwanaście pereł: każda z bram była z jednej perły. I rynek Miasta - to czyste złoto, jak szkło przezroczyste. (Ap 21,18-21). Jest tam już was trochę i ciągle przybywa... więc jesteśmy umówieni na tym złotym rynku, dobrze?



Najnowsze wpisy

  • gdzie jesteś...
    10 lip, 2022
  • Sędzia czy sługa? sumienia role dwie...
    1 paź, 2021
  • Robert Frost - Nie został nikt
    19 cze, 2021
  • po-sługa czy powódź słowa...
    19 kwi, 2021
  • że Zmartwychwstał...
    11 kwi, 2021
  • faryzeusz i celnik - reaktywacja
    13 mar, 2021
  • mąż boży...
    24 sty, 2021
Utworzono za pomocą Mozello – to najłatwiejszy sposób tworzenia witryn internetowych.

Stwórz swoją stronę internetową lub sklep internetowy z Mozello.

Szybko, łatwo, bez programowania.

Zgłoś nadużycie Dowiedz się więcej