na pociechę kaloszom...

mamy za to bardzo ogólne i dość nieprecyzyjne określenie, które równie nieprecyzyjnie przetłumaczyłbym tak: "wszystko, co się napatoczyło".... wiem, to nie jest ładny biblijny żargon, do którego jesteśmy przyzwyczajeni....
w efekcie w tej sieci mamy ryby, ale możemy mieć też rzeczy inne - to także zdarza się rybakom.
przychodzi moment ostatni - trzeba to wszystko przejrzeć, posortować... i znowu brak wzmianki o rybach, które widzą tam tłumacze - i znowu mamy enigmatyczne: "to, co dobre" i "to, co bezwartościowe"...
i tutaj zapala się dla mnie niespodziewanie światełko nadziei - jeśli okaże się, że ryba ze mnie nie wyszła, ani nawet jakaś ośmiorniczka, ale kalosz - to też jest szansa, że sortujący anioł może to uznać na dobre i zdatne do udziału w Królestwie... jest nadzieja dla kaloszy, pustych puszek, tego, co inni uważali za zbyteczne, do wyrzucenia, bez wartości.... On spojrzy i może powie, że się nadaje.... mam taką cichą nadzieję...