Przejdź do głównej treści
Listy do Trynidadu
  • Główna
  • słowo
    • Blog
    • poezja
    • przeczytane
  • obraz
    • powołanie św. Mateusza
  • terytoria
  • List do Rzymian
  • Światowy Dzień Ubogiego 2020
  • archiwum
    • Nowenna św. Franciszek
      • wprowadzenie
    • 106 dzień

uwaga lawiny... czyli świąteczny coming out...

grudzień 23, 2020 o 18:32,
   
   "Wznoszę swe oczy ku górom..." - mówi psalmista, a ja w tym okresie odkrywam siebie w obrazie człowieka, który patrzy na wielką górę przed sobą. Ta góra jest pokryta wielką czapą śniegu, jest go tak wiele, że za moment te białe masy ruszą z impetem na dół i biada temu, kto nieroztropnie znajdzie się na ich trasie... 
    Ta lawina to wszystkie smsy, mmsy, maile, filmiki, gify, wiadomości na messengerze, whatsuppie.. czymkolwiek... śmieszne i poważne, długie i krótkie, głęboko refleksyjne i banalne... prostota i ekonomia każą przygotowywać hurtowe przesyłki, które już zaczynają powoli spadać na dół - bo przecież lawina - jak i wiosna - ma swoich zwiastunów. To wszystko gromadzi się, wzbiera tam na na górze, aby jutro spaść na mnie wcale nie znienacka... planowo, niezawodnie... a ja?  Im bardziej przybywa mi lat, tym wyraźniej odkrywam w sobie - a raczej przyznaję się coraz bardziej otwarcie (i to jest mój coming out) to tego, że jestem świątecznie aspołeczny - lubię ludzi, generalnie... lubię święta, lubię prezenty i niespodzianki... ale nie lubię życzeń.... dopadają mnie jak komary latem nad Odrą... najgorsze, że nie wypada się opędzać, trzeba też cierpliwie "odżyczać". 
    We Włoszech nie było problemu - tam funkcjonuje genialny wynalazek typu "buon": działa nie tylko na dzień dobry, dobranoc czy dobry wieczór, ale na wszystkie uroczystości, jubileusze, święta nawet smacznego (słynne papieskie: buon pranzo). Słyszałem jak spikerka w telewizji życzyła latem telewidzom dobrego upału: buon caldo... można? a jakże... a u nas nie tak prosto... trzeba głęboko, do dna... teologicznie, sentymentalnie., najważniejsze, żeby było oryginalnie...

    Gdy patrzę na tę wzbierającą lawinę, która za chwilę spadnie i porwie mnie ze sobą myślę o jednym - poszukam schronienia: jakaś piwniczka, mały bunkier... schowam się tam i przeczekam lawinę... jak już przeleci, jak już wszystko ucichnie to powoli wyjdę na zewnątrz i znowu będzie jak zawsze.... będziemy dla siebie zwyczajnie mili, będziemy się pozdrawiać z uśmiechem życząc sobie co najwyżej miłego dnia i wszystkiego dobrego...  

     Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że tymi słowami nie zatrzymam lawiny... bo ci, którzy majstrują już swoje wiadomości nie przeczytają tego mojego wyznania, a przeczyta je natomiast te parę osób, które chciałbym usłyszeć w tym czasie...  i boję się, że uciszę je ostatecznie... takie małe świąteczne dramaty... 

choć jest jakiś związek między płatkami śniegu, a lawiną, to jednak uwielbiam tylko te pierwsze...  Buon Natale!

Photo by waylett21 from FreeImages





Najnowsze wpisy

  • gdzie jesteś...
    10 lip, 2022
  • Sędzia czy sługa? sumienia role dwie...
    1 paź, 2021
  • Robert Frost - Nie został nikt
    19 cze, 2021
  • po-sługa czy powódź słowa...
    19 kwi, 2021
  • że Zmartwychwstał...
    11 kwi, 2021
  • faryzeusz i celnik - reaktywacja
    13 mar, 2021
  • mąż boży...
    24 sty, 2021
Utworzono za pomocą Mozello – to najłatwiejszy sposób tworzenia witryn internetowych.

Stwórz swoją stronę internetową lub sklep internetowy z Mozello.

Szybko, łatwo, bez programowania.

Zgłoś nadużycie Dowiedz się więcej