ostateczne spotkanie/zbawienie...
...
Benedykt VI, Encyklika Spe Salvi, 47
soteriologia plemienna - ks. Grzegorz Strzelczyk
źródło. https://www.facebook.com/grzstrz 23 sierpnia 2020 roku
substancja klerykalna - czyli średniowieczne franciszkańskie refleksje nad Jezusa upodobaniami
Arbor Vitae - (Drzewo życia) - Ubertino z Casale (1259-1329?)
Ubertino z Casale, oblókł franciszkański habit w roku 1273. W latach 1289 do 1298 pełnił funkcję lektora Pisma świętego w Paryżu, gdzie stracił pierwotną formację duchową na rzecz liberalizmu życia zakonnego. Wrócił do Umbrii, gdzie pod wpływem bł. Anieli z Foligno przekształcił się całkowicie. natchniony przez br. Angelo Clareno doświadczał "ducha Bożego odradzającego się w nim". Gorliwie szerzył odnowę duchową, z pasją atakując tych, którzy przeciwstawiali się jego marzeniom o reformie Kościoła i zakonu franciszkańskiego. Z powodu swego nieszczęsnego krytycyzmu został doniesiony do papieża Benedykta XI, pozbawiony funkcji kaznodziei i zesłany na pobyt w pustelni Alwernia (wiosną 1304 roku), gdzie napisał swoje największe dzieło: Arbor vitae crucifixae Iesu. Przywódca spirytualnych - odłamu franciszkanów, którzy występowali radykalnie przeciwko rozluźnieniu ubóstwa i dyscypliny w zakonie.
Poniższy tekst jest doskonałym przykładem interpretacji alegorycznej Pisma św. praktykowanej w średniowieczu.
Rozdział XXI (Jezus wskrzeszający)
...Co do wskrzeszenia Łazarza, które obrazuje stan klerycki, zauważ, że znamiennie powiedziano - ukochany przez Boga Łazarz, zwany wsparciem. Szczególnie godny i uczczony przez Jezusa przyjęciem u niego gościny, jako że stan klerycki miał szczególną miłość Boga i wybranie: Oni są cząstką Pańską i działem Jego dziedzictwa.
W szczególny sposób był wspomożony przez Boga tj. wprowadzony do życia doskonałego, dlatego mieszkał z dwoma siostrami - Marią i Martą, życiem czynnym i kontemplacyjnym, które to siostry miał za oblubienice, ponieważ obydwie poznał i sobie poddał. [...]
Był także godzien gościć Boga, jako że stan klerycki ma władzę w królestwie bożym. Łazarz czyli stan klerycki choruje, śpi, umiera, zostaje pochowany i od czterech dni w grobie cuchnie. I zauważ, że to się dzieje w Betanii, to jest jeszcze bardziej okropne. Betania bowiem tłumaczy się: dom Pana Boga; jako że z nadużycia darów Bożych wpada się w te zła, to Pan żali się zdumiony: Cóż to jest, że mój umiłowany w domu moim popełnił tak dużo grzechów?
Ten zaś stan najpierw zachorował, kiedy odstąpił od stanu apostolskiego i zwrócił ducha do dóbr materialnych, stąd też dostał chronicznej febry, kiedy dbając zbytnio te dobra, stał się bezsilny w sprawach duchowych. Ta choroba tak postąpiła, że sparaliżowała ręce, a gorączka obezwładniła kontemplację. Te chorobowe przemiany stały się powodem skarg skierowanych do Jezusa owych sióstr: "Oto ten którego miłujesz, choruje", jako że kler zaniedbał obydwa rodzaje życia, a po zachorowaniu śpi, czyli się nie poprawia. I to jest pierwsza skarga do Jezusa, kiedy doszło aż do tego, że prałaci są i zarazem są niezdolni do poprawy. Jezus Chrystus rzekł do uczniów: "Łazarz, nasz przyjaciel, śpi" (J 11,11). [...]
"A gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał kąkolu wśród pszenicy "(Mt 13,25). O, jakiż to ból, że podczas gdy prałaci śpią i spoczywają w miłości dóbr doczesnych, diabeł nasiał kąkolu. Kąkol bowiem oznacza obfitość dóbr materialnych. W twardym śnie głowę przytula do ziemi. Po pierwsze, jest to sen niedbalstwa w potrzebach duchowych. Po drugie, jest to sen zajmowania się wielością spraw doczesnych. Po trzecie, jest to rozsianie plam zdeprawowany intencji.
Kąkol wśród pszenicy, tj. wpośród kultu Bożego, zmierza do dóbr doczesnych. I jak nasienie zmierza do owocu, tak posiadanie dóbr doczesnych zmierza do pożądania beneficjów kościelnych. O, jakiż to zły sen, w którym tracą ciepło, jako że kochają siebie, a nie dbają o lud, w którym postępuje ruina. Bo przecież śpiący nie wykonuje żadnej dobrowolnej czynności. Tak i oni nie dają żadnego przykładu życia cnotliwego. [...]
Chociaż na początku Pan powiedział, że Łazarz śpi, to jednak w rzeczywistości już umarł. Tak też stan klerycki sam sobie był martwy, ale zwano go śpiącym, nie umarłym ponieważ dawał pewne znaki dawnego życia i pewną użyteczność dla bliźnich. A kiedy już nie tylko sobie, ale i dla podwładnych stał się nieużytecznym, a troska o dobra doczesne wygasiła w nim ducha życia, wtedy Jezus powiedział otwarcie do swoich uczniów, ludzi doskonałych: Łazarz umarł. To tak jakby powiedział: Ten stan jest przewrotny i cieszę się, że mnie tam nie było, ze względu na was. Jakby mówił: nie jestem związany z substancją klerykalną; dlatego ludzie prości, Jeśli chcecie Mnie naśladować, w ubóstwie mego życia, to oczywiście możecie. Albowiem kiedy żyłem w rzeczywistości doczesnej, nie byłem tu, gdzie umarł kler, mianowicie w nadmiarze dóbr doczesnych.
fragment z Antologii Mistyków Franciszkańskich, tom IV, s.174-175, Wyd. Kuria Prowincjalna Braci Mniejszych Kapucynów, Kraków 1991, tłum. o. Salezy Kafel OFMCap.
M. Yunus - Odnowa post-pandemiczna musi opierać się na świadomości społecznej i środowiskowej
- Co przyniesie ludzkości pandemia koronawirusa?
- Jakiego rodzaju świat powinniśmy stworzyć?
- Jak powinien wyglądać plan odnowy gospodarczej?
- Czy znalezienie inwestorów społecznych nie jest trudne?
- Gdzie leży klucz do koncepcji przedsiębiorstw społecznych?
- Po tym, jak świat wyszedł z globalnego kryzysu gospodarczego po upadku amerykańskiej firmy oferującej usługi finansowe Lehman Brothers w 2008 roku, w społeczeństwie amerykańskim szybko pojawiły się dysproporcje. Czy pragnienie bogactwa jest częścią ludzkiej natury? Jak można kontrolować to głębokie i niczym nie ograniczone pragnienie?
- Na Kubie i innych miejscach socjalizm nie funkcjonował dobrze, co doprowadziło do wprowadzenia zasad rynkowych. Są ludzie, którzy twierdzą, że nie będą pracować bez nagród pieniężnych.
- A co z ideą bezwarunkowego dochodu podstawowego, w którym rząd zapewnia wszystkim obywatelom minimum potrzebne do życia? Hiszpania poszła w tym kierunku po pandemii koronawirusa.
- Co się stanie, jeśli nie uda nam się fundamentalnie przebudować świata?
tłum. Agata Kulczycka
My bez Niego, On bez nas...
tekst oryginału:
Noi senza Gesù non possiamo fare nulla, come i tralci senza la vite. E Lui – mi permetta il Signore di dirlo – senza di noi sembra che non possa fare nulla, perché il frutto lo dà il tralcio, non l’albero, la vite”. In questo “rimanere” reciproco c’è la feconditàHomilia papieża Franciszka - 13 maj 2020
rutyna i refleksja
(więzy przyzwyczajenia są zbyt lekkie, by je poczuć zanim staną się zbyt ciężkie by je odrzucić)
głębia apostolstwa
Francois-Xavier Durrwell, Eucharystia Sakrament Paschalny, 169
Bergamo woła o pomoc, ale 112 nie odpowiada
Bergamo woła o pomoc, lecz wydaje się, że nikt nie słyszy. Miasto i prowincja liczą zmarłych (dziesięć stron nekrologów w gazecie „Echo Bergamo”), szpitale nieustannie przyjmują pacjentów z COVID-19. Syreny karetek od wielu dni rozrywają upiorną ciszę ulic. Poziom zagrożenia sięga rozmiarów niewyobrażalnych. W sobotnie popołudnie ci, którzy zadzwonili pod numer 112, słyszeli komunikat, że trzeba czekać na połączenie. W niektórych przypadkach nawet kilkadziesiąt minut. Biedny dyspozytor centrum operacyjnego w Bergamo zmarł na koronawirusa i konieczna była dezynfekcja pomieszczenia. W międzyczasie połączenia zostały przekierowane do innych centrów regionalnych, ale duża liczba wezwań pomocy spowodowała, że system został zablokowany, zmuszając tych, którzy musieli zawieźć swoich bliskich do szpitala, aby sami wsadzili ich do samochodu i desperacko gnali w kierunku Szpitala im. Jana XXIII. Podobna sytuacja miała miejsce w piątek wieczorem i w poprzednich dniach.
Dzwonisz na 112 i nie ma odpowiedzi. To dzieje się teraz w Bergamo. Koszmar. W nagłym przypadku nie ma pewności, czy dotrą do nich służby ratownicze, karetki pogotowia lub policja. Są ludzie, którzy mają trudności z oddychaniem, a ponieważ nie mogą skontaktować się z ratownikami, wsiadają do samochodu i pędzą do szpitala. Ponieważ system koordynacji jest obciążony ponad wszelką miarę i widać, że jego operatorzy padają na posterunku, jak to miało miejsce w sobotę, gdzie 46-latek zmarł podczas służby, którą pełnił bohatersko aż do końca.
Problem też w tym, że nie starcza karetek, jak gorzko przyznał radny Giulio Gallera, podczas ostatniej konferencji prasowej ostrzegając: „Nie ma wystarczająco pojazdów, ktoś będzie musiał poczekać do wieczora”. Mają miejsce sytuacje paradoksalne, kiedy rodziny, które na próżno czekając na ambulans organizują własne środki transportu, dostają telefon: „Czy nadal potrzebujecie karetki?”. A to dzieje się to wiele godzin później. Nawet następnego ranka.
Bergamo walczy do upadłego. Lekarze i pielęgniarki są na linii frontu i zarażają się jeden po drugim, zakażeni są zamknięci wewnątrz oddziałów przekształconych w lazarety, gdzie nikt nie może wejść, choćby ze słowem pociechy.
Szpital w Alzano Lombardo, główne źródło epidemii po Codogno (być może równocześnie, jeśli nie nawet wcześniej) jest w rzeczywistości koordynowane przez lekarzy wojskowych, którzy od momentu przybycia narzucili nowe zasady i procedury, stabilizując sytuację, która wymknęła się spod kontroli. Krewni muszą pozostać w domu, czy to pozostać w kwarantannie, przygnieceni niepokojem nie do zniesienia w oczekiwaniu na wiadomości. Jednej nocy zabrakło kurierów, a sytuację uratowali karabinierzy dostarczając radiowozami lekarstwa i inne materiały do szpitali. Wszyscy biorą udział w wojnie przeciwko Covid-19, przekraczając wszystkie możliwe granice. Ale z każdym dniem coraz trudniej jest oprzeć się oblężeniu zła. Posiłki są oczekiwane, ale nigdy nie docierają. Bergamo woła o pomoc i ma nadzieję, że ktoś słucha. Zanim będzie za późno.
źródło:
https://www.avvenire.it/attualita/pagine/bergamo-grida-aiuto-ma-il-112-non-rispondeOrędzie papieża Franciszka na 54 Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu
„Obyś mógł opowiadać i utrwalić w pamięci” (por. Wj 10, 2)
Życie staje się historią
Chciałbym Orędzie na ten rok poświęcić tematowi narracji, ponieważ wierzę, że aby się nie zagubić, powinniśmy oddychać prawdą dobrych historii, takich, które budują, a nie niszczą; historii, które pomagają odnaleźć korzenie i siłę, aby iść razem naprzód. W zamieszaniu otaczających nas głosów i przesłań, potrzebujemy ludzkiej narracji, która opowie nam o nas oraz o pięknie w nas mieszkającym; narracji, która potrafi oglądać świat i wydarzenia z czułością; opowiadającej o naszym istnieniu, jako o żywej tkance ukazującej splot powiązań, poprzez które jesteśmy złączeni jedni z drugimi.
1. Tkanie historii
Człowiek jest bytem opowiadającym. Od małego mamy głód historii, tak jak mamy pragnienie jedzenia. Mogą one mieć formę bajek, powieści, filmów, pieśni, wiadomości... Te historie wpływają na nasze życie, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi. Często decydujemy, co jest właściwe albo co jest błędne, w oparciu o osoby lub historie, które sobie przyswoiliśmy. Opowiadania mają na nas wpływ, utrwalają nasze przekonania i nasze postawy, mogą pomóc nam zrozumieć siebie i powiedzieć kim jesteśmy.
Człowiek jest nie tylko jedynym bytem, który potrzebuje ubrania, aby ukryć swoją nagość (por. Rdz 3, 21), ale pozostaje także jedynym, który potrzebuje wypowiedzenia siebie, „wyrażenia siebie” poprzez historie, aby utrwalić swoje życie. Nie tkamy jedynie ubrań, ale również historie. Ludzka zdolność do „tkania”, prowadzi zarówno do tkanin, jak i tekstów. Historie wszystkich czasów mają wspólny „szkielet”: struktura zakłada obecność „bohaterów”, także tych zwyczajnych, którzy, by podążać za marzeniem, mierzą się z trudnymi sytuacjami, podejmują walkę ze złem, wzmocnieni siłą miłości, która czyni ich odważnymi. Zanurzając się w tych historiach, możemy odnaleźć heroiczne motywacje, aby zmierzyć się z życiowymi wyzwaniami.
Człowiek pozostaje bytem narracyjnym, ponieważ jest bytem stającym się, który odkrywa siebie i ubogaca się treściami swoich dni. Ale od samych początków, nasze opowiadanie jest zagrożone: w historii wije się zło.
2. Nie wszystkie historie są dobre
„Jeśli spożyjesz, będziesz jak Bóg” (por. Rdz 3, 4): pokusa węża wchodzi w samą treść historii jako węzeł trudny do rozplątania. „Jeśli posiądziesz, staniesz się, osiągniesz…”, podpowiada jeszcze dzisiaj ten, kto posługuje się opowiadanymi historiami (storytelling) instrumentalnie. Ile historii narkotyzuje nas, próbując przekonać, że aby być szczęśliwymi ciągle potrzebujemy mieć, posiadać i konsumować. Prawie nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo stajemy się żądnymi plotek i obmów, ile przemocy i fałszu pochłaniamy. Często w sieci komunikacyjnej, zamiast budujących opowiadań, które są spoiwem więzi społecznych i kulturowych, powstają historie destrukcyjne i prowokacyjne, które niszczą i rwą delikatne nici współistnienia. Zestawiają one razem niesprawdzone informacje, powtarzając wypowiedzi banalne i fałszywie przekonujące, uderzając hasłami nienawiści. Nie tworzy się wtedy ludzkiej historii, ale odziera się człowieka z jego godności.
Podczas gdy opowiadania używane dla celów instrumentalnych oraz podporządkowujących umysły mają krótki żywot, dobra historia jest w stanie przekroczyć granice czasu i przestrzeni. Pomimo upływu wieków pozostaje aktualna, ponieważ daje pokarm życiu.
W epoce, w której fałszerstwo ukazuje się jako coraz bardziej wyrafinowane i osiąga zastraszający poziom (deepfake), potrzebujemy mądrości, aby zebrać i stworzyć opowiadania piękne, prawdziwe, i dobre. Potrzebujemy odwagi, aby odrzucić te fałszywe i złowrogie. Potrzebujemy cierpliwości i rozeznania, aby odkryć historie, które pomogą nam nie zagubić się pośród tylu dzisiejszych utrapień; historii, które postawią w świetle prawdę o tym, kim jesteśmy, także w niedostrzeganym, codziennym heroizmie.
3. Historia historii
Pismo Święte jest Historią historii. Ile zdarzeń, ludów, osób nam przedstawia! Ona ukazuje od samego początku Boga, który jest równocześnie Stworzycielem i Narratorem. Gdy On wypowiada swoje Słowo, rzeczy stają się (por. Rdz 1). Poprzez swoją narrację Bóg powołuje do życia rzeczy i na końcu stwarza mężczyznę i kobietę jako wolnych partnerów, twórców historii razem z Nim. W jednym z psalmów, stworzenie opowiada Stwórcy: „Ty bowiem utworzyłeś moje nerki i utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, żeś mnie stworzył tak cudownie […]. Nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi” (Ps 139, 13-15). Nie urodziliśmy się dokończeni, potrzebujemy być nieustannie „tworzeni” i „stający się”. Życie zostało nam dane jako zaproszenie, aby nieustannie tkać ten „wspaniały cud”, którym jesteśmy.
W tym znaczeniu Biblia jest wielką historią miłości między Bogiem a ludzkością. W jej centrum znajduje się Jezus: Jego życie jest spełnieniem planu miłości Boga do człowieka i równocześnie historii miłości człowieka do Boga. Człowiek będzie w ten sposób wezwany, z pokolenia na pokolenie, do opowiedzenia i zachowania w pamięci najważniejszych wydarzeń tej Historii historii, tych narracji, zdolnych do przekazania sensu tego, co się wydarzyło.
Tytuł tego Orędzia został wzięty z Księgi Wyjścia, podstawowego opowiadania biblijnego, które jest świadkiem interwencji Boga w historii swojego ludu. W istocie, kiedy zniewoleni synowie Izraela wołają do Niego, to On słucha i przypomina sobie: „Bóg wspomniał na swoje przymierze z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem. Wejrzał Bóg na położenie Izraelitów i pomyślał o nich” (Wj 2, 24-25). Z pamięci Boga wypływa wyzwolenie z uciemiężenia, które przychodzi poprzez znaki i cuda. I w tym miejscu Pan odsłania przed Mojżeszem sens wszystkich znaków: „abyś opowiadał dzieciom i utrwalał w pamięci twojego syna i wnuka znaki, jakie zdziałałem: abyście wiedzieli, że Ja jestem Panem!” (Wj 10, 2). Doświadczenie Wyjścia uczy nas, że znajomość Boga jest przekazywana przede wszystkim przez opowiadanie, z pokolenia na pokolenie, o tym, jak On nieustannie pozostaje obecny. Bóg życia komunikuje się opowiadając życie.
Sam Jezus opowiadał o Bogu nie poprzez abstrakcyjne wywody, ale poprzez przypowieści, krótkie opowiadania, historie wzięte z codziennego życia. Tutaj życie staje się historią, a następnie dla słuchacza historia staje się życiem: to opowiadanie wchodzi w życie tego, który słucha i je przekształca.
Także same Ewangelie, co nie jest przypadkiem, są opowiadaniami. Podczas, gdy informują nas o Jezusie, przemieniają nas[1], upodabniają nas do Niego: Ewangelia wzywa czytelnika do uczestnictwa w tej samej wierze, aby dzielić to samo życie. Ewangelia Jana mówi nam, że Narrator w sensie właściwym – Słowo – stał się narracją: „Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim opowiedział” (J 1, 18). Użyłem określenia „opowiedział”, ponieważ orginał exeghésato może być przetłumaczony bądź jako „objawiony” lub jako „opowiedziany”. Bóg osobiście włączył się w naszą historię, dając nam nowy sposób tworzenia naszych historii.
4. Historia, która się odnawia
Historia Chrystusa nie jest dziedzictwem przeszłości, jest naszą historią, zawsze aktualną. Ona mówi nam, że Bóg wziął sobie do serca człowieka – nasze ciało, naszą historię, aż do stania się człowiekiem, ciałem i historią. Mówi nam także, że nie istnieją historie ludzkie nieznaczące i małe. Po tym, jak Bóg stał się historią, każda ludzka historia jest w pewnym sensie historią boską. W historii każdego człowieka Bóg objawia historię swojego Syna, który zszedł na ziemię. Każda ludzka historia posiada niepodważalną godność. Dlatego ludzkość zasługuje na opowieści, które sięgają jej poziomu, tego oszałamiającego i fascynującego poziomu, do jakiego wyniósł ją Jezus.
„Wy – pisał św. Paweł – jesteście listem Chrystusowym, napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, nie na kamiennych tablicach, ale na żywych tablicach serc” (2 Kor 3, 3). Duch Święty, miłość Boga, pisze w nas. I pisząc w nas, utwierdza w nas dobro, przypomina o nim. Przypominać oznacza w istocie nieść do serca (wł: ri-cordare - red.), „pisać” w sercu. Poprzez działanie Ducha Świętego każda historia, także ta najbardziej zapomniana, również ta zapisana na bardzo krzywych liniach, może stać się inspirująca, może odrodzić się jako arcydzieło, stając się dodatkiem do Ewangelii. Tak jak Wyznania Augustyna. Jak Opowieść Pielgrzyma Ignacego. Jak Dzieje duszy Teresy od Dzieciątka Jezus. Jak Narzeczeni (wł: Promessi sposi – red.), jak Bracia Karamazow. Jak wiele innych historii, które przedziwnie stały się sceną spotkania pomiędzy wolnością Boga a wolnością człowieka. Każdy z nas zna różne historie pachnące Ewangelią, które dały świadectwo Miłości przemieniającej życie. Te historie zasługują na dzielenie się nimi, na opowiadanie ich, na ożywianie ich w każdym czasie, w każdym języku, poprzez wszystkie środki komunikowania.
5. Historia, która nas odnawia
W każde wielkie opowiadanie wkracza nasze opowiadanie. Kiedy czytamy Pismo Święte, historie świętych, także te teksty, które potrafiły odczytać duszę człowieka i wydobyć na światło jej piękno, Duch Święty może pisać w naszych sercach, odnawiając w nas pamięć tego, kim jesteśmy w oczach Boga. Kiedy przypominamy sobie o miłości, która nas stworzyła i zbawiła, kiedy wsączamy miłość w nasze codzienne historie, kiedy tkamy miłosierdziem ramy naszych dni, wtedy przekładamy kolejną stronę. Nie jesteśmy już więcej wplątani w narzekanie i smutki, powiązane z chorą pamięcią, która zamyka serce, ale otwieramy je na innych, otwieramy się na wizję samego Narratora. Opowiadanie Bogu naszej historii nigdy nie jest bezużyteczne, nawet wtedy, gdy kronika wydarzeń pozostaje niezmienna, zmienia się jednak sens i perspektywa. Opowiadać o sobie Panu, to wejść w jego współczujące spojrzenie miłości dla nas i dla innych. Jemu możemy opowiedzieć historie, które przeżywamy, zanieść Mu osoby, powierzyć różne sytuacje. Z Nim możemy ponownie połączyć tkankę życia, zszyć pęknięcia i wyrwy. Jak bardzo tego wszyscy potrzebujemy!
Pod spojrzeniem Narratora – jedynego, który ma ostateczny punkt widzenia – przybliżmy się z kolei do bohaterów, do naszych braci i sióstr, stojących obok nas, uczestników dzisiejszych historii. Tak, ponieważ nikt nie jest statystą na scenie świata i historia każdego jest otwarta na możliwą zmianę. Także, kiedy opowiadamy o złych rzeczach, możemy nauczyć się pozostawiania przestrzeni dla odkupienia, możemy rozpoznać pośród zła także dynamizm dobra, aby pozwolić mu zaistnieć.
Dlatego nie chodzi o gonienie za logiką opowiadanych historii (storytelling), ani o robienie im czy sobie reklamy, ale o przypominanie o tym, kim jesteśmy w oczach Boga, oraz o świadczenie o tym, co Duch Święty pisze w sercach, o objawianie każdemu, że jego historia zawiera rzeczy wspaniałe. Aby móc to czynić, powierzmy się Kobiecie, która tkała w swoim łonie człowieczeństwo Boga i, jak mówi Ewangelia, rozważała wszystko, co się wydarzało. Dziewica Maryja w istocie zachowywała wszystko, rozważając w sercu (por. Łk 2, 19). Prośmy o pomoc Tę, która umiała rozwiązywać życiowe węzły łagodną siłą miłości:
Maryjo, Niewiasto i Matko, Ty tkałaś w łonie Słowo Boże, Ty opowiadałaś swoim życiem wspaniałe dzieła Boga. Wysłuchaj naszych historii, zachowaj je w swoim sercu i uczyń swoimi, również wtedy, gdy nikt nie chce ich słuchać. Naucz nas rozpoznawać dobry wątek, który kieruje historią. Wejrzyj na cały splot węzłów, w które uwikłane jest nasze życie, paraliżujących naszą pamięć. Twoje delikatne ręce mogą rozwiązać każdy węzeł. Niewiasto Ducha, Matko zaufania, inspiruj także nas. Pomagaj nam tworzyć historie pokoju, historie przyszłości. I wskazuj nam drogę wspólnego podążania.
Rzym, u św. Jana na Lateranie, 24 stycznia 2020 roku, we wspomnienie św. Franciszka Salezego.
Franciscus
[1] Por. Benedykt XVI, Enc. Spe salvi, 2: „Orędzie chrześcijańskie jest nie tylko «informujące, ale przemieniające». To znaczy: Ewangelia nie jest jedynie komunikowaniem rzeczy, o których można się dowiedzieć, ale to komunikowanie, które wywołuje wydarzenia oraz zmienia życie”.
idioci

Prof Stanisław Grygiel: „Ścieżkami Prawdy. Rozmawiając z Janem Pawłem II"
dzięki Adamie ;)
Photo by Klaus Post from FreeImagesElkana i Anna... skomplikowana darowizna

Annie zaś, chociaż ją miłował, dawał tylko jedną część, bo Jahwe zamknął jej łono.
I tak się zaczęło... pod ręką miałem Biblię w tłumaczeniu ks. Remigiusza Popowskiego, ale ten jeszcze dolał oliwy do ognia:
Gdy pewnego dnia Eklana złożył ofiarę, dał z niej część Peninne, swojej żonie, oraz jej synom i córkom. Jedną część dał również Annie, chociaż nie miała dziecka. Eklana bowiem kochał Annę bardziej niż tamtą, mimo że Pan zamknął jej łono.
A gdy przyszedł dzień, którego sprawował ofiary Elkana, dał Fenennie, żonie swej, i wszystkim synom jej, i córkom jej, cząstki; Ale Annie dał jednę część wyborną; bo Annę miłował, chociaż był Pan żywot jej zamknął.
Na końcu została mi jeszcze Biblia wydawnictwa św. Pawła, więc i do niej zajrzeć wypada, a ona odsyła nas na powrót do pierwszego cytowanego wariantu Biblii Tysiąclecia (wyd. 5):
Pewnego dnia Elkana, po tym jak złożył ofiarę, dał swojej żonie Peninnie, każdemu z jej synów i każdej z jej córek po kawałku mięsa ze zwierzęcia ofiarnego. Annie zaś dał podwójną porcję gdyż bardzo ją kochał, chociaż Pan nie udzielił jej daru macierzyństwa.Niby jest to szczegół nieistotny, nie narusza w niczym mojego credo, a jednak chciałbym wiedzieć jak to było z tą ofiarą, którą mąż dał swej niepłodnej żonie: czy wyróżnił ją tym, że dał podwójną część, czy jej dał coś pomimo wszystko, czy był smutny, czy zatroskany...
Sięgam więc do hebrajskiego i greckiego przekładu Septuaginty i dzięki Bogu myśli idee zaczynają się porządkować. A więc w oryginale wygląda to następująco (czytaj koniecznie od prawej):
וּלְחַנָּ֕ה יִתֵּ֛ן מָנָ֥ה אַחַ֖ת אַפָּ֑יִם כִּ֤י אֶת־חַנָּה֙ אָהֵ֔ב וַֽיהוָ֖ה סָגַ֥ר רַחְמָֽהּ׃
w tłumaczeniu literalnym mogłoby to brzmieć w ten sposób:
i Annie dał jedną część jeszcze ponieważ kochał Annę, chociaż Pan zamknął jej łono
albo też tak:
i Annie dał jedną część. Kochał przecież Annę pomimo, że Pan zamknął jej łono.
Wszystko zależy od tego jak przetłumaczymy niełatwy zwrot 'affaim ki. W zależności od tego, albo będzie to oznaczać: "jeszcze" - więc oprócz jednej części dał jej dodatkową. Albo też będzie podkreślać motyw działania Elkany - bezinteresowną miłość do swojej niepłodnej żony.
Potrafię wytłumaczyć wybór ks. Wujka, poszedł on za tekstem Wulgaty, która chyba zinterpretowała hebrajskie 'ap jako "nozdrza, nos..." w konsekwencji organ, który wyraża emocje: gniew, wzburzenie, może i smutek... stąd mamy to:
Annae autem dedit partem unam tristis quia Annam diligebat Dominus autem concluserat vulvam eiusKs. Popowski natomiast tłumaczył z Septuaginty, która nieco bardziej opisowo ujęła sprawę, dlatego jego tłumaczenie może różnić się od hebrajskiego tekstu:
καὶ τῇ Αννα ἔδωκεν μερίδα μίαν ὅτι οὐκ ἦν αὐτῇ παιδίον πλὴν ὅτι τὴν Ανναν ἠγάπα Ελκανα ὑπὲρ ταύτην καὶ κύριος ἀπέκλεισεν τὰ περὶ τὴν μήτραν αὐτῆς jedyne czego nie potrafię sobie wytłumaczyć to:
- skąd w Biblii Gdańskiej mamy "część wyborną"?
- czemu tłumaczenie Biblii Poznańskiej jest takie a nie inne... marne!!!!
a to przecież taka piękna historia i trzeba ją umieć dobrze opowiedzieć!!!
Photo by Fran Linden from Freeimages.com
ubóstwo czy ubodzy?
Kościół i jego twarze...
papież Franciszek, Otwieranie drzwi, s. 149-150
nie za bardzo wiadomo
na ile te słowa okazały się prorocze, dalekowzroczne... na ile już dzisiaj wiadomo...
zdemoralizowany umysł
Z. Herbert - Przesłanie Pana Cogito
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys